środa, 13 lipca 2011
Kolejne starty...
Ostatnie 3 weekendy spędziłem na startach w kilku ciekawych imprezach MTB. Tydzień po wyścigu w Kargowej stałym składem stawiliśmy się na starcie maratonu w Obiszowie gdzie, po dość długim zastanawianiu jaki wybrać dystans zdecydowałem się wystartować na dystansie MEGA, który liczył ok 92 km. Początek wyścigu dość mocno naciskałem pamiętając trasę z zeszłego roku i mając nadzieję, że runda będzie podobna. Niestety okazało się, że organizatorzy postarali się i w znacznym stopniu ją zmodernizowali tak, aby przewyższenie dało się odczuć każdemu, ok. 500 m na jednej rundzie (3 do pokonania). Do połowy 2 rundy szło całkiem sprawnie niestety po ok 2 h zaczynałem powoli odczuwać trudy jazdy. Pod koniec rundy stwierdziłem ze przejechanie kolejnej rundy może okazać się złe dla mojego organizmu i postanowiłem zjechać do "boxu". Kolejny weekend udaliśmy się na imprezę z cyklu Kaczmarek Electric MTB do Lubrzy. Start tego maratonu odbył się w okolicach bunkrów w Boruszynie. Na starcie stawiło się dużo mocnych zawodników, którzy jednak startowali w większości na dystansie Mega. Ja postanowiłem wystarować na dystansie mini. Do ok 10 km wszystko szło po mojej myśli trzymając się zaraz w 2 grupie za czołówką, niestety na długiej prostej usłyszałem dziwny odgłos z przerzutki tylnej i zostałem zmuszony zatrzymać się. Okazało się, że dolne kółko przestało się kręcić ( pękła obudowa łożyska). Po chwilowej naprawie i prowizorycznym usunięciu usterki ruszyłem dalej. Niestety charakterystyka płaskiej trasy nie sprzyjała pogoni. Wyścig ukończyłem na 11 miejscu open. Kolejny weekend to start w Zielonej Górze gdzie odbyła się kolejna edycja Grand Prix Zielonej Góry Amatorów. Na zawody przyjechaliśmy dość obszernym składem z Żar z ostrym nastawieniem na walkę. W upalną pogodę pokonywaliśmy 4 pętle umiejscowione w okolicach basenu na Ochli. Wyścig zawierał trochę podjazdów, na których trzeba było jechać dość siłowo walcząc z kopiącym się tylnym kołem w piasku. Start można zaliczyć do udanych, aczkolwiek został mały niedosyt po przegranym finishu z Tedzikiem :) . Na mecie zameldowałem się 9 open i 5 w kategorii. Najbliższy start stoi pod znakiem zapytania spowodowanym chwilowym brakiem transportu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz